12 lipca zadzwoniłem czy mają wolny pokój na już, bo będąc w okolicy złapalem ulewę, burzę i silny wiatr. Pokój wolny, cena dla jednej osoby 240 zł. Trudno, potrzebuję się schować przed nawałnicą. Jestem po 20 minutach. Recepcja życzy sobie podaną kwotę. Widzę, że pokój dla jednej osoby kosztuje 190 zł. Po mojej uwadze na temat ceny, zamieszanie, wołanie "koleżanki", w końcu słyszę, że się pomyliła i mam do zapłaty... 210 zł. Dalsze tłumaczenie, że w cenniku jest 190 zł, nic nie wniosło. Podziękowałem i wyjechałem.