Być może źle dobrane dania (ale co to znaczy?). Albo robimy wszystko dobrze ale tego czego nie umiemy nie robimy... Zacznijmy od pozytywów: można wejść z ogoniastym. Psomiska z wodą pojawia się w sekund pięć. Szprotki wędzone podane na ciepło w papierku rewelacyjne! Zamówiliśmy: żurek, zestaw wędzonych ryb, chleb lokalny, placek postugalski z wędzonymi rybami, placki ziemniaczane z łososiem. Z tego wszystkiego smaczne były tylko albo aż wędzone ryby. Chleb bardzo taki sobie. Żurek też nie był super (pocięta w słupki wszechobecna zwykła kiełbasa wręcz zabijała smak żurku i była twarda). Placki "ziemniaczane" ociekały tłuszczem i smakowały jak racuchy (ciężko było się w nich doszukać smaku ziemniaka). Placek portugalski? Pizza z takiego sobie ciasta. Na wierzchu dobra wszelakiego: mozzarella, kapary, oliwki, papryka słodka, cebula i kawałeczki wędzonych ryb. Wszystko bez sensu i odrobiny smaku. Bez soli, ziół, oliwy... W kawałeczkach wędzonych ryb były ości! Beznadzieja. Trzy osoby spróbowały i zgodnie stwierdziły to samo. Kelner był zdziwiony (jakto bez smaku???). Danie wróciło nadgryzione ale i tak musieliśmy za nie zapłacić. To danie bylo zaprzeczeniem kuchni portugalskiej, która bardzo dobrze znam i lubię. Lemoniada też była bardzo taka sobie. Tak więc rewolucja rewolucją, reklama poszła po Polsce ale parę miesięcy potem można już zlać standardy smaku i dobrej kuchni. Zresztą to nie pierwsza taka knajpa...