Budowanie świadomości marki poprzez pozycjonowanie w oczach konsumentów, związane z brandingiem narodowym (lub regionalnym), jest standardowym zabiegiem zwiększającym rozpoznawalność produktów i usług. Kojarząc konkretną markę z wizerunkiem danego państwa, w umyśle potencjalnych klientów tworzy się pewnego rodzaju „zespolenie” skojarzeń (o ile ich wartości nie są oczywiście ze sobą sprzeczne). Jak działa to w przypadku marketingu alkoholi, takich jak piwo, wino czy tych, które wypalają przełyk?
Słynne „Made in...” – wskazujące na narodowość marki – skutecznie podnosi rangę produktów, takich jak np. napoje alkoholowe. Praktycznie wszystkie marki wina, piwa i inne trunki przywołują swój kraj pochodzenia jako integralną część strategii swoich marek: czeski lager, angielskie ale czy irlandzki stout.
Podobnie dzieje się w przypadku marek win. Francuskie, hiszpańskie czy włoskie wina klasyfikowane są ze względu na region pochodzenia i gatunek winogron. Dodatkowo bierze się pod uwagę jakość i rodzaj gleby, a także charakterystyczne cechy plantatorów. Z kolei kiedyś w Niemczech oznaczanie marek win było tak zawiłe, że trzeba było przewodnika, by się w tym połapać. Zdarzało się, że konkretne marki w umysłach konsumentów, komunikowały istnym misz-maszem marketingowy.
To wszystko stwarza niezliczone okazje do przechwałek. Marki win związanych z danym regionem mogą mieć inne butelki, np. Hock – brązowe, Mosel – zielone. Wina z Frankonii rozlewane są do specjalnych pękatych butelek, zwanych bocksbeutel. Już te aspekty wizualne – designu – które nie dotknęły jeszcze nawet logo (i reszty elementów identyfikacji wizualnej), mają ogromne znaczenie komercyjne.
Te skomplikowane różnice zdają się mówić: „oto coś autentycznego”. Żadnych imitacji. To dlatego francuscy producenci szampana z okolic Rheims, zwanych Szampanią, tak zapalczywie bronili swej nazwy rodzajowej (w tym także reputacji) przed producentami wina musującego z innych regionów, a w szczególności z innych krajów.
(Dziś są to już sprawdzone metody budowania świadomości marki wśród klientów; pozytywnego wizerunku marki w konkretnej kategorii produktów. Wtedy takie zagranie było istnym przewrotem. Branding to proces i dziś widzimy, że nawet niezrozumiałe na początku komunikaty danego brandu mogą sprzedać skutecznie wizerunek firmy i dotrzeć do odbiorców nawet za kilka setek lat!)
Wina Nowego Świata, z Australii, Chile, Nowej Zelandii, RPA, Stanów Zjednoczonych i z wielu innych krajów idą tym samym tropem, choć zwykle z mniejszą zawiłością. Końcowym rezultatem tego postępowania jest świadomość marki wina, na którym widnieje nazwa kraju jak i miejsce, które dało mu tożsamość. To dlatego idea Eurowina, „koktajlu” złożonego z różnych win europejskich, wydaje się tak absurdalna, a nawet odpychająca. (Być może grupa docelowa takiego eksperymentu dopiero się rodzi i będzie nam ją dane poznać dopiero za kilka lat?)
Uważa się, że szkocka whisky czerpie swoje szczególne właściwości naturalnych walorów wody i gleby, a także z dziedzicznych talentów tych, którzy ją destylują. Różne gatunki słodowej whisky pochodzą z różnych rejonów, a każdy odznacza się tylko właściwym smakiem i bukietem.
Irlandzka whiskey (pisana przez „e”), jest inna, niż szkocka, a Bourbon jest jeszcze inny. Niezależnie od sprytu Suntory, japońskich producentów whisky, nie są oni w stanie wyprodukować trunku, który dorównuje temu wytwarzanemu w Szkocji.
Wszystko sprowadza się do tego, że w przypadku wielu produktów spożywczych i napojów, w szczególności zaś trunków, narodowość stanowi swego rodzaju pieczęć jakości. Mało kto zdecydowałby się kupić włoską whisky albo szkocką oliwę z oliwek.
Wszyscy przyjmujemy za pewnik, całkiem bez zastanowienia, że w świecie alkoholi kraj pochodzenia i marka są nierozerwalnie związane. Jest to najbardziej ewidentny przejaw relacji, która istniała zawsze, od kiedy tylko istniał handel i która jest nadal żywa, choć ostatnio gwałtownie podkopywana.
W XIX wieku w większości krajów wytwarzano produkty głównie na użytek rynku wewnętrznego, chociaż dla niektórych krajów eksport pewnych towarów był bardzo ważny. Niemal każdy produkt różnił się znacząco w zależności od kraju pochodzenia. Francuskie, niemieckie, amerykańskie i brytyjskie lokomotywy były różne, chociaż wszystkie jeździły po tych samych torach.
Każde państwo miało swoje huty stali, fabryki amunicji, fabryki chemiczne, zakłady produkcji mydła, stocznie itd., a każde z tych przedsiębiorstw miało indywidualny charakter. Wszystko, począwszy od chleba i ciastek, a skończywszy na stylach architektonicznych i krojach sukien, miało narodowy „smaczek”, i często miało to duże znaczenie.
---
Powyższy tekst został napisany przy wsparciu przeróżnych opowieści o markach, które 19 lat temu przedstawił światu Wally Ollins w swojej książce. Ollins jest marketingowym i reklamowym guru, który (co ciekawe) pomagał także w zwiększaniu rozpoznawalności marki Polski. Doradzał międzyinnymi w tworzeniu spójnej strategii związanej z marką naszego państwa i kształtowaniu świadomości wśród odbiorców marki, czyli tak zagranicznych turystów, jak i samych Polaków.
Wypróbuj nasze nowe narzędzie
do pozycjonowania lokalnego